Drugie dziecko

Ręką w górę, kto przy drugim (lub kolejnym) dziecku słyszał od otoczenia, że teraz będzie dużo prościej niż przy pierwszym dziecku?

Ręka w górę, kto mając dwoje (lub więcej) dzieci, potwierdza, że jest łatwiej?

Gdy po cesarce przewozili mnie na salę pooperacyjną, podszedł do mnie mój anestezjolog, pogratulował syna i powiedział, że teraz czeka mnie najtrudniejsze… Wystraszyłam się, że będą mi jeszcze coś robić… Ale po sekundzie dodał: „Ja też mam dwoje dzieci. Z drugim jest trudniej niż z pierwszym.” Kilka dni później czekając na wizytę kontrolną i zdjęcie szwów, usiadło koło mnie małżeństwo w zaawansowanej ciąży. Czekało na przyjęcie na oddział. Spojrzeli na naszego H.i się uśmiechnęli serdecznie. Zapytałam, czy czekają na pierwsze dziecko. Radośnie odpowiedzieli, że na trzecie. „wow!” – pomyślałam. Zapytałam czy z drugim jest łatwiej… Entuzjastycznie wykrzyknęli: „OOO NIEEE!”:) My już pierwszego dnia czuliśmy, że absolutnie nie jest i nie będzie łatwiej.

To skąd ten pogląd, że z drugim dzieckiem jest łatwiej?

Z której strony by nie liczyć, cały czas wychodzi mi tak: dwoje dzieci to 2x więcej osób, którymi trzeba się opiekować; 2x więcej zajętego czasu; 2x więcej troski; 2x więcej obowiązków; 2x więcej wydatków; 2x więcej głów do wykarmienia; 2x więcej osób do usypiania wieczorem; 2x więcej rozmówców, którym trzeba poświęcić 100% uwagi; 2x więcej pieluch do przewinięcia (jeśli jest mała różnica wieku); 2x więcej kąpieli wieczornych; 2x więcej marudzenia; 2x więcej niezadowolenia; 2x więcej płaczu; 2x więcej indywiduum, które muszą czuć się oczkiem w głowie rodzica; 2x więcej wylanych łez; 2x więcej chorych w domu; 2x więcej nieprzespanych nocy; 2x więcej zgryzot…

Nasza Glam Girl ma już prawie 6 lat. Wszyscy nam mówili, że z taką różnicą wieku możemy spać spokojnie, bo ona jest już „zrobiona” i zamiast opiekować się nią, będzie nam pomagać i troszczyć się o brata. True. Ale nie do końca… Dziecko to dziecko – nie ma obowiązku mi pomagać, wyręczać, pilnować H.! Ona ma jeden jedyny „obowiązek”: bawić się. Dzieciństwo to jedyny czas, kiedy jest nie tylko przyzwolenie ale nawet nakaz bawienia się. To bawienie się ma różne wymiary – nie chodzi tylko o siedzenie z lalką w ręku. To każdy pomysł kreatywny, każda rozmowa, jazda na rowerze, granie w gry, rysownie, robienie ciasta, lepienie bałwana, wylegiwanie się na kanapie, oglądanie bajek, tańczenie, chodzenie do Zoo i na plac zabaw itp. Bawienie się w pojęciu dziecka, to także beztroska, poczucie bezpieczeństwa i głębokiej radości. Nie można oczekiwać, że dziecko będzie super opiekunką dziecka… Jeśli sama z siebie wyrazi chęci pomocy, to co innego. Ale zwykle dzieci wybierają instynktownie zabawę 🙂

Tak więc motyw, że łatwiej, bo Glam Girl będzie dużo robić przy H., też obalony. Nadal nie widzę żadnego argumentu za” ŁATWIEJ”.

Widzę coś innego. Nie jest ani prościej, ani nie ma mniej obowiązków, nie ma też mniej stresów. Jest tylko więcej, zawsze więcej…

IMG_20170309_140756_636

WIĘCEJ uśmiechów, czułości, radości, wzruszeń, pozytywnych emocji, nadziei, wiary… Więcej zabawy, więcej tańca, więcej entuzjazmu… Więcej rodziny, wspólnych chwil, skupienia na najbliższych, beztroskich spacerów, zachwytów słońcem na dworze… Więcej zwracania uwagi na drobiazgi, doceniania małych gestów i pomocnych dłoni… Więcej MIŁOŚCI!

IMG_20170309_140657_841

3 myśli w temacie “Drugie dziecko

  1. Czekałam na ten wpis po zwierzeniach matki-polki. Czekałam, bo wiedziałam, że nie będzie cukru ani polewy…
    Słyszałam mit z serii „z drugim dzieckiem jest łatwiej”, ale zawsze wydawało mi się, że różnica wieku u dzieci odgrywa kluczową rolę. Moja Mama miała dzieci jedno po drugim. Na zdjęciach widziałam jak z ogromnym brzuchem (ze mną w środku) i wszystkimi towarzyszącymi temu stanowi dolegliwościami prowadzała za paluszki mojego brata bo akurat wtedy uczył się chodzić. Myślę, że ona też mogłaby obalić tezę łatwiejszego macierzyństwa przy drugim dziecku szczególnie już po moich narodzinach 🙂
    I najlepsze jest to, że wiemy, że będzie hardcore, że znów wrócą zarwane noce, deficyt snu, kłótnie z mężem (na tle dziecka ale właściwie to z powodu braku czasu, siły i pomysłu skąd brać pieniądze na to wszystko), obaw przed zwolnieniem z pracy bo po tak długim czasie Twoje stanowisko będzie już zajęte (tak jak wtedy, gdy urodziłaś pierwsze dziecko)… a jednak ta potrzeba posiadania w swoim życiu WIĘCEJ (małych rączek, oczu pełnych nadziei, beztroski i zaufania).. dla tych wszystkich WIĘCEJ chętnie podejmę się tego jeszcze raz… jak tylko złapię stabilność zawodową a młody przestanie non stop biegać ze żłobkowymi infekcjami 😉

    Polubienie

  2. a mi było łatwiej…zastanawiałam się, co ja robiłam, gdy w domu było tylko jedno dziecko 😉 a tak na serio u mnie kluczowe było doświadczenie i dystans i fakt większego luzu

    Polubienie

Dodaj komentarz