Jak przetrwać zdrową ciążę i nie zwariować?

Zasada 1: stań w prawdzie planując ciąże (szczególnie pierwszą) i  nie licz, że będzie łatwo, miło i przyjemnie. Ciąża to nie choroba, ale i nic fajnego! Nastaw się na najgorsze… Będziesz się bowiem martwić o zdrowie swoje i dziecka, będziesz mieć różne przykre dolegliwości, będziesz się zmagać z sapaniem, nadmiernym zmęczeniem i ciasną gumką od majtek 🙂 A mając już dziecko/dzieci, nie będziesz mogła odpoczywać ani delektować się słodkim-nic-nie-robieniem na zwolnieniu, bo ilość obowiązków domowych i codziennych, nie pozwoli na to. Bardzo podejrzliwie patrzę na kobiety, które mówią, że uwielbiają być w ciąży… Może burza hormonów tak na nie wpływa…? Dla mnie w obu przypadkach to był i jest stan do całkowitego wyparcia po! Szczęśliwie, że na końcu tej „walki” jest jasny punkt – DZIECKO!

Zasada 2:  możliwie długo udawaj, że w ciąży nie jesteś! Nie chodzi o okłamywanie otoczenia, ale o delikatne niemyślenie o tym, że jest się w ciąży. Jak to uczynić? Po prostu za wcześnie nie wczytuj się w pisma/książki ciążowe, nie słuchaj „cudownych” porad innych matek, nie omijaj fitnesów, wyjazdów wakacyjnych,  spacerów z psem, zabaw w dzieckiem, spotkań towarzyskich, wyjść do kina, nie przechodź na dziwne diety, za szybko nie idź na zwolnienie lekarskie, nie kupuj od razu ubrań ciążowych itp. Krótko mówiąc – staraj się żyć całkowicie normalnie! Jedyne czego pomijać nie możesz, to wizyt u lekarza prowadzącego i badań kontrolnych! Trzeba bowiem wiedzieć, że ciąża przebiega prawidłowo!

Mi się w obu ciążach udało zwiedzić kilka miast Europy (lecąc samolotem i podróżując pociągiem), zobaczyć mnóstwo filmów w kinie, iść na koncert Muzyki Filmowej, uczęszczać na zajęcia fitness, ćwiczyć na siłowni, spacerować, „biegać” po sklepach, ogarniać dom i Glam Girl, zrobić tonę zdjęć i sesji fotograficznych itd.

Zasada 3: Nie rozckliwiaj się nad sobą. Nawet w pierwszej ciąży nie trzeba się „niańczyć”. Ciąża to nie choroba – serio. Nie jest to nic wygodnego, komfortowego ani nawet (moim zdaniem!) przyjemnego, ale to naprawdę nie choroba. Wszelkie objawy, nawet uporczywe, wcześniej czy później miną. Rozckliwiania się nad każdym objawem skoncentruje cię na nich za bardzo, zaczniesz się stresować i unikać np.aktywności fizycznej, która w ciąży jest bardzo ważna.  Glam Girl dała mi popalić m.in.z wymiotowaniem – równe 9 miesięcy, łącznie z dniem porodu! Nie były to tylko poranne mdłości… Nie znałam dnia ani godziny, kiedy Wać Panna zdecyduje, że coś jej nie posmakowało. W domu było to do przeżycia, gorzej poza nim… Minąć, minęło. Na koniec ciąży nawet usłyszałam od lekarki, że to całkiem dobrze, bo świadczy o dużej ilości progesteronu, który m.in.odpowiada za podtrzymanie ciąży.

Zasada 4: nie kupuj typowych ubrań ciążowych. Dzisiejsza moda jest tak różnorodna, wygodna, a la dresowa, że spokojnie przetrwasz w wielu swoich ubraniach. A jak już pod koniec zabraknie ci niskich spodni, wystarczy zakupić dłuższe koszulki typu elastyczne topy, które otulą cały brzuszek i sięgną niżej, zasłaniając niezapięty pierwszy guzik spodni 🙂 Dlaczego lepiej kupić zwykły, bieliźniany top, zamiast typowego ciążowego? Prozaicznie przez jego cenę. Ubrania stworzone specjalnie z myślą o kobietach w ciąży są kilkakrotnie droższe od normalnych. Wydaje nam się, że trzeba je mieć, bo niby w co się mamy ubrać…? Producenci korzystają z naszej naiwności.

Ja w pierwszej ciąży dałam się ponieść fali i nabyłam dwie pary jeansów, spódnicę  i pas ciążowy. Przydały się? Przydały. Kosztowały tyle, co markowe jeansy? Owszem. Użyłam ich tylko kilka razy… tak. Czy w drugiej ciąży włożyłam je choćby raz? Nie. Inna moda, inna figura, inny styl. Teraz korzystam ze swojej szafy i nie mam potrzeby sięgać ani po nowe ubrania, ani po ciążowe. Super się sprawdzają wszelkie spodnie w gumkę i nie mam na myśli dresów! Jest całe mnóstwo różnych spodni i spódnic wiązanych u góry, w gumkę, które dobrze trzymają się pod brzuszkiem. Do tego dłuższa koszulka, bluza czy tunika i gotowe. Portfel nie wariuje – ja nie wariuję.

Zasada 5: jedz normalnie – nie za dwoje. Zbędne kilogramy są zmorą większości ciężarnych. Stresujemy się, że przytyjemy i będziemy miały kłopot ze zrzuceniem, ale objadamy się na potęgę. Znów błąd.  Jeść trzeba tylko za siebie. Dieta powinna być zwyczajna – zdrowa i zbilansowana. Jeśli na co dzień odżywiasz się „śmieciowo”, szybko wyjdzie to w badaniach krwi i lekarz zleci poprawę diety. U mnie tak było w kwestii żelaza, ale to w ciąży typowe. Wystarczyło zwrócić uwagę na kilka produktów bogatych w brakujące składniki i suplementacja witaminami. Pamiętajcie: tyje się od jedzenia, a nie od dziecka! Jeśli nie chcesz wpaść w depresję na tle swojego wyglądu, po prostu jedz rozsądnie, często a mało, ale też nie dołuj się, gdy najdzie cię ochota na coś niezdrowego, na frytki, pizzę czy słodkości. Umiar we wszystkim i będzie OK! Glam Girl pozwalała mi żywić się pączkami, definitywnie odrzucała colę – w całej ciąży przytyłam 6kg. Glam-Baby-Boy woli hektolitry soku pomarańczowego, nie robi problemów z colą, ale na wadze już tyka + 9kg…

Zasada 6: pod koniec ciąży nie panikuj! Stres i panika mogą spowodować fałszywe alarmy i niepotrzebne wizyty na pogotowiu. Wiadomo, że w dziewiątym miesiącu ciąży spodziewasz się rozwiązania niemal każdego dnia, ale nie możesz tylko o tym myśleć. Wielki i ciężki brzuch jest niewygodny, przyciska różne narządy, dziecko też się mocno rozpycha i stosuje ciosy karate, ty się szybko męczysz i czujesz słabo, ale to wszystko jest normalne. Nie ma co panikować, gdy nagle zrobi ci się duszno albo brzuch zrobić się twardszy. Nim skoczy ci ciśnienie i postawisz wszystkich na równe nogi, by jechać do szpitala, usiądź, napij się wody, zjedz coś. Moja doktór pod koniec zaleca mi Nospę i magnez – mi pomagają. Panika i stres mogą przyspieszyć akcję porodową, nawet gdy maluch jeszcze nie jest w pełni gotowy do wyjścia.

Dobrze, że ludzka ciąża nie trwa tak długo, jak u słoni 🙂 9 miesięcy się dłuży, ale w skali życia, da się to przetrwać i nawet potem zapomnieć. Umiar we wszystkim, zdrowy i aktywny tryb życia, a będzie dobrze! Powodzenia dla wszystkich przyszłych i obecnych ciężarnych! Pamiętajcie, że Nowy Człowiek jest najlepszą nagrodą za wszelkie niewygody.

A ja chętnie poznam Wasze doświadczenia ciążowe, przedciążowe i pociążowe. Piszcie w komentarzach! Tatusiowie także niech się wypowiedzą jak to wygląda z nich perspektywy.

*treść artykuły dotyczy zdrowej, prawidłowej ciąży.

6 myśli w temacie “Jak przetrwać zdrową ciążę i nie zwariować?

  1. a wiesz, że takich rad nie ma na popularnych portalach dla rodziców? a powinny być. dystans i spokój przede wszystkim no i nastawienie się na ciezka harowe zwłaszcza w kilka miesiecy po porodzie :*

    Polubienie

  2. Moja ciąża przebiegała podręcznikowo tzn.mdłosci tylko do 3.miesiąca, II trym.bardzo spoko aktywnie, III tez spoko. Tylko już cięzej było.
    Nie kupowałam ubrań ciążowych:)
    Pozdrawiam i życzę powodzenia:)

    Polubienie

  3. Świetny tekst! Lubie jak ktoś wali prosto z mostu: ciaza nie jest niczym łatwym ani naturalnym nawet… To jest coś nadprzyrodzonego,czego nie mogę pojąc. I cieszę sie,ze mam za sobą!

    Polubienie

  4. Nie zgodzę się, żeby nastawiać się na najgorsze – jak to napisałaś w pierwszym punkcie. Gdybym się tak nastawiała nigdy nie zdecydowałabym się zajść w ciążę, a długo miałam takie dylematy myśląc negatywnie. Przede wszystkim każdy jest inny. Owszem, w około 3 i 4 miesiąca mdłości, wymioty męczyły mnie bardzo, ale w sumie na nic innego nie mogę narzekać. Nie wyłysiałam ani włosy nie rosły mi szybciej niż zwykle – słysząc takie opowieści od koleżanek wydaje mi się, że za bardzo skupiają się na przyglądaniu się sobie i wyszukiwaniu problemów. Jak słyszę, że ktoś nie ma apetytu oprócz na to co słodkie też uważam, że to wmawianie sobie – jak sobie pozwalamy na takie odżywianie tak później mamy. Jem wszystko z umiarem i tyle, nie jestem dzieckiem żeby żywić się samym ciastem i czekoladą. Dziąsła nie krwawią mi bardziej niż przed ciążą ani nie zasypiam gdzie i kiedy popadnie, a słyszałam „zobaczysz, też będziesz tak miała”… Zaczynam się nieco bardziej męczyć (ale wcale nie tak bardzo), ale jestem w połowie 7 miesiąca, więc z samego przybrania wagi jest to normalne, ale mimo to dużo chodzę pieszo i robię w domu wszystko co przed ciążą bo nie ma powodu leżeć i czekać na dzień porodu.
    Co do ubrań ciążowych kupiłam jedną parę dżinsów w znanej sieciówce, kosztowały 75 zł w promocji, i noszę je bardzo często, bo nie za bardzo lubię spodnie/spódnice na gumce i takich nie posiadam praktycznie. W wiele bluzek nadal się mieszczę więc nie inwestowałam przynajmniej na razie.

    Polubienie

Dodaj komentarz